Jest dobrze, czas ocenić ryzyko

Nawet tam, gdzie wskaźniki mają niższe wartości niż rok temu, można mówić tylko o nieznacznych wahnięciach. Przykład: problemy, które dotykają branży budowlanej, mają przyczynę w jej przegrzaniu, a nie w biznesowej flaucie. Gospodarka pędzi, firmy podążają jej śladem. I to jest najbardziej odpowiedni moment, żeby zapytać o zagrożenia. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ryzyka dla biznesu są teraz rozłożone inaczej niż w poprzednich latach. Oczywiście zatrzymanie światowej koniunktury, kłopoty Unii i gospodarki niemieckiej będą wpływać na kondycję naszych firm. Pojawiło się lub wzmocniło jednak kilka czynników, które dotyczą przede wszystkim naszego podwórka i które mnożą biznesowe wyzwania.

Marcin Piasecki

Gdybym miał stworzyć własny ranking ryzyk, zacząłbym od energii. To nie jest wyłącznie problem cen i chaosu, jaki wokół stawek został wywołany. To także, a może przede wszystkim, pytania o energetyczną strategię państwa,
o dostępność energii i jej przyszłe ceny. Bez tego naprawdę trudno planować biznes.

Kolejne ryzyko to stabilność prawa, w tym przepisów podatkowych. W ostatnich latach zmiany w legislacji i nowe rozwiązania prawne spowodowały perturbacje w niektórych branżach, a w skrajnych przypadkach nawet likwidację aktywności biznesowej. I lepiej nie kontynuować sprawdzania, gdzie kończy się odporność przedsiębiorców. Przez dłuższy czas statystyki pokazywały, że na przykład w inwestycjach owa odporność była niezbyt duża.

Rynek pracy: mamy dotkliwy brak pracowników – co
w niektórych regionach zaczyna blokować wzrost gospodarczy – ale i wzrastające płace. Trudno nie być za tym, żeby Polacy zarabiali coraz więcej, jednak mam wrażenie, że zbyt mało
u nas dyskusji, w jaki sposób utrzymać konkurencyjność firm.

Zderzenie świetnych rezultatów firm z Listy 500 z ryzykami to nieco karkołomny zabieg. Ale warto zderzać, także po to, żeby kolejne edycje Listy świadczyły o tym, że polski biznes nadal ma się świetnie.